Ze wspomnień wnuczki Jana Kawki

Mój dziadek Jan Kawka był starszym posterunkowym Policji Państwowej. Urodził się 11 lipca 1899r. w Łośnicach koło Zawiercia. Jego rodzicami byli Szczepan Kawka i Marianna z domu Czarnecka. Pracę w policji rozpoczął w 1922r.. Początkowo pełnił służbę w Komendzie Wojewódzkiej w Kielcach. W 1928r. został przeniesiony do pracy w Komendzie Powiatowej Policji w Opatowie. W latach 1932 – 1939 pełnił służbę jako rachmistrz – księgowy. Za swą pracę został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.

Dnia 28 lipca 1928r. Jan Kawka poślubił Anielę z domu Kościołek, mieszkankę Opatowa. Potem na świat zaczęły przychodzić dzieci. Jako pierwszy , dnia 21 sierpnia 1929r., urodził się syn Zbigniew – mój tata – późniejszy poeta, piewca Opatowa (zmarł 26 marca 2005r.). W 1939r. przyszła na świat siostra mojego ojca, Teresa z męża Sidorowicz. Mój 10 – letni wówczas tata musiał zaopiekować się rodziną, zadbać o pieniądze na życie, zdobyć żywność. Imał się wszystkich możliwych prac, nawet ciężkich prac fizycznych, aby wspomóc matkę w utrzymaniu rodziny.

Dnia 1 września 1939r. na teren Polski od zachodu wkroczyli Niemcy, a 17 września tego samego roku od wschodu zaatakowali nasz kraj Rosjanie. Dnia 4 września 1939r. mój dziadek wraz z innymi policjantami otrzymał rozkaz wymarszu wraz z rodziną na Wschód. Na moście w Annopolu rodziny policyjne zostały rozdzielone – moja babcia z dziećmi wróciła do Opatowa, natomiast jej mąż, razem z innymi mężczyznami, pojechał na Wschód. Nikt z rodziny nie znał miejsca jego internowania. Jak się później okazało, znalazł się w obozie w Ostaszkowie, co potwierdza jedyna karta pocztowa (dzisiaj już nieczytelna), jaka dotarła do rodziny. Widnieje na niej stempel pocztowy z napisem: „ ZSRR, Ostaszków, Kalininsk oraz data 17. 12. 39”. W podpisie znalazły się słowa: „Oczekuję na prędką odpowiedź. Janek 11 XII 1939r.”. Adres zwrotny nie zawiera określenia „obóz jeniecki”, a jedynie kraj, miejscowość, skrytkę pocztową 37 i nazwisko jeńca Kawka Jan Stiepanowicz. Do rodziny ta karta pocztowa doszła w styczniu 1940r.. Listy, które pisała babcia i syn nigdy chyba nie dotarły do dziadka, bo pozostawały bez odpowiedzi i nie zostały zwrócone do Opatowa. Już w czasie wojny babcia Aniela pisała do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o pomoc w odnalezieniu męża. Nikt jednak nie mógł jej dać jednoznacznej odpowiedzi. Dnia 4 stycznia 1941r. otrzymała list o treści: „Obóz jeniecki jest zlikwidowany, a jeńcy przewiezieni do innych obozów, których adresów nie znamy”. Pozostało tylko czekanie.
I czekano, ale nigdy najbliżsi nie doczekali się powrotu męża i ojca.

Wojna się skończyła. Do rodzin wracali ci, których uważano za zaginionych, lecz Jan Kawka nie wrócił. Od razu rodzina zaczęła poszukiwania mojego dziadka. Powojenne poszukiwania przez PCK i Międzynarodowy Czerwony Krzyż z siedzibą w Genewie nie przyniosły żadnej pozytywnej odpowiedzi na temat losów mojego dziadka. Zawsze najbliżsi uzyskiwali informację, że jego los jest nieznany. Rodzina wystąpiła również z pytaniem o Jana Kawkę do Pełnomocnika Rządu PRL ds. Repatriacji w 1957 lub 1958r., ale pismo pozostało bez odpowiedzi.

Po wielu latach wyszła na jaw zbrodnia katyńska. Dopiero wtedy okazało się, że praktycznie wszyscy żołnierze, policjanci, księża i nauczyciele wywiezieni na Wschód zostali tam zamordowani.

Jak wynika z wykazu rozstrzelanych znajdującego się na stronie „Katyń pamiętamy” Jan Kawka – mój dziadek figuruje na niej pod pozycją 91. Dowiedzieliśmy się wtedy, że zginął on śmiercią tragiczną dnia 1 kwietnia 1940r. pomiędzy godzinami 900 a 1300. Mój dziadek w chwili śmierci miał 41 lat. Pozostawił żonę i dwójkę nieletnich dzieci. Do dziś nie wiadomo dokładnie, gdzie spoczywają jego zwłoki. Najprawdopodobniejszym miejscem jest cmentarz w Miednoje, gdzie znajduje się tabliczka inskrypcyjna z nazwiskiem mojego dziadka Jana Kawki.

Rodzina wybudowała symboliczny grób dziadka na cmentarzu w Opatowie, na którym widnieją słowa: „Non omnis moriar” („Nie wszystek umrę”). I tak jest w rzeczywistości, bowiem Jan Kawka – mój dziadek cały czas żyje w sercach i pamięci najbliższych żyjących członków naszej rodziny, którzy przekazują wspomnienia o nim, aby pamięć trwała z pokolenia na pokolenie. Ponadto jego nazwisko znajduje się na liście umieszczonej na ścianie kaplicy cmentarnej w Opatowie.

                        Powyższe wspomnienia opowiedziała nam wnuczka naszego bohatera Jana Kawki Pani Monika Szwagierczak z domu Kawka.